wtorek, 22 listopada 2016

11.

«Marina»
Następnego dnia, wieczorem, udałam się do Júlii. Dziewczyna była na mnie wściekła, bo wyznałam prawdę.
- Jesteś głupia!? Miałam taki dobry plan, a Ty wszystko zniszczyłaś! – krzyczała.
- To nie moja wina. Po prostu nie umiałam inaczej. – odparłam z łzami w oczach.
Ostatnimi czasami wyżywała się na mnie za wszystkie swoje porażki.
Rzucił ją chłopak - nakrzyczała na mnie.
Nie zdała egzaminu na prawo jazdy - pobiła mnie.
Rodzice się od niej odwrócili – obwiniła mnie o wszystko i ośmieszyła przed znajomymi.
Cokolwiek się nie stało, zawsze ja obrywałam. Zawsze to była moja wina.
- Jasne, jasne… - prychnęła. – Taki z Ciebie aniołek? Coś w to nie wierzę.
- Júlia, daj spokój. Nie możemy mu tego zrobić. To naprawdę w porządku facet. – odezwałam się nie śmiało.
- Nie będziesz mi mówić co mam robić! – wydarła się i rzuciła we mnie leżącym na podłodze kartonem od butów.
- Skoro tak, to ja nie chcę tego dłużej ciągnąć. – wstałam z dywanu i ruszyłam do drzwi.
- Marino Shinley, nigdzie nie idziesz! – chwyciła mnie za włosy i pociągnęła do ziemi. – Nie pozwolę Ci więcej razy zniszczyć moich planów! – kopnęła mnie w brzuch, aż zwinęłam się w kłębek.
Z każdym kolejnym uderzeniem było coraz gorzej. Júlia była bezlitosna. Kopała mnie po żebrach, policzkowała, wyzywała… A ja? Pozwoliłam jej na to. Moja osobowość, wewnętrzna dobroć, nie pozwoliła mi na oddanie jej. Pozwoliłam łzom spływać po moich policzkach, rozmazując makijaż.
- A co tu się dzieje? – do pokoju wszedł chłopak Júlii. – Kochanie, co Ty robisz? – odciągnął ją ode mnie.
- Ona… Zniszczyła mój plan! – Júlia zrobiła smutną minę i schowała twarz w ramiona chłopaka.
Powoli, o resztkach sił, podniosłam się na nogi i łapiąc się ścian doszłam do drzwi. Opuściłam dom mojej pseudo przyjaciółki i ruszyłam w kierunku swojego domu. Słabo się czułam, więc co chwilę się zatrzymywałam, by odsapnąć. Nawet nie pamiętam kiedy całkowicie straciłam przytomność.

1 komentarz:

  1. Co za akcja co za dramat!!! Proszę proszę...
    Myślę, że Max ją znajdzie ;)
    Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń