wtorek, 29 listopada 2016

12.

«Maxwell»
Wracałem ze spotkania z Rossem, gdy zauważyłem Marinę. Szła powoli, chwiejąc się na boki. W pewnym momencie straciła równowagę. Pobiegłem do niej i złapałem w ostatniej chwili.
- Marina... Ocknij się. - mówiłem do niej spokojnie.
Dziewczyna wyglądała jakby ktoś ją pobił. To pewnie dlatego zasłabła.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do swojego auta zaparkowanego niedaleko. Ułożyłem ją na tylnym siedzeniu i zabrałem do swojego domu. Po piętnastu minutach byłem na miejscu. Zabrałem Shinley do salonu i przyniosłem bandaże, czystą wodę i lód. Zacząłem opatrywać rany na jej ciele, gdy się ocknęła. Spojrzała na mnie zdezorientowana i wskazała na szklankę z wodą. Podałem jej naczynie i wróciłem do wcześniejszego zajęcia.
- To twój dom? - spytała, gdy poczuła się lepiej.
- Tak. Musiałem Cię tu zabrać, by Ci pomóc. Zasłabłaś na ulicy. -  odpowiedziałem i pomogłem jej usiąść na kanapie.
- Źle się poczułam. - mruknęła pod nosem i odstawiła szklankę na stolik do kawy.
- Coś się wcześniej stało? Wyglądałaś jakby ktoś Cię pobił... - mówiłem delikatnym tonem głosu.
- Júlia wpadła w furię za wczoraj. - odparła nieśmiało.
O nic więcej nie pytałem, tylko objąłem ją ramieniem. Uśmiechnęła się delikatnie. Jaka ona śliczna, jak się uśmiecha...

Tą noc spała u mnie, w mojej sypialni. Ja spałem w salonie. Bałem się, że coś jeszcze może się jej stać.
Rankiem przygotowałem posiłek dla naszej dwójki. Marina przyszła akurat wtedy, gdy nakładałem jedzenie na talerz.
- Smacznego. - rzuciłem, podając jej śniadanie.
- Dzięki. - uśmiechnęła się szczerze. - I na wzajem.- dodała i usiedliśmy przy stole.
- Jak się spało? - spytałem.
- Dobrze. A Tobie? Pewnie było niewygodnie... - ugryzła bułkę.
- Nie było źle. Czasami w ogóle nie śpię, więc wiesz... Jestem przyzwyczajony. - odpowiedziałem. - Wpadniesz dziś na imprezę? Będzie Ross z rodzeństwem i jeszcze kilka fajnych osób. - zaproponowałem.
- Zobaczę. W zależności jak będę wyglądać. - wlepiła wzrok w talerz.
- Jesteś śliczna. Nawet teraz, taka nieumalowana. - wypaliłem, nic nie myśląc, aż się zarumieniła.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się szczerze.
Po posiłku odprowadziłem ją do jej domu i zacząłem szykować piwnicę na dzisiejszą imprezę.

1 komentarz:

  1. Ale to urocze...
    Uwaga Spoiler!
    Oni będą razem!!!
    Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń