«Ross»
Było
czwartkowe popołudnie. Siedziałem w kawiarni i czekałem na Maxwella.
Ciemnowłosy wpadł do pomieszczenia chwilę przed czwartą. Trzeba przyznać, że
jest naprawdę punktualny.
-
Cześć stary. – rzucił i oklapnął na krzesło, po przeciwnej stronie stolika.
-
Cześć. Opowiadaj co tam chciałeś. – odparłem i spojrzałem na kumpla.
-
To była ciężka noc. – westchnął i ściągnął okulary przeciwsłoneczne. Po jego
oczach rzeczywiście było widać zmęczenie.
-
Co się stało? Coś nie wypaliło z tą imprezą? – zapytałem, rysując przy ostatnim
słowie w powietrzu niewidzialny cudzysłów.
-
Impreza okay. Wszystkie zaliczyłem… - zaczął, a ja zastanawiałem się o co mu
chodzi. Rzeczywiście, miały przyjść do niego te młode studentki, ale nie
sądziłem, że chodziło mu tylko o to. – Znaczy się zdały. – poprawił się.
-
I dlatego nie spałeś?
-
Nie, nie… Gdy dałem ostatniej wpis, do mojego mieszkania wkroczyła policja. –
ściszył głos.
-
Co od Ciebie chcieli? Coś przeskrobałeś, panie Schneider? – spytałem, udając powagę.
W środku śmiałem się z jego głupoty.
-
Ja nic nie zrobiłem. Taka jedna studentka, Júlia, nie wiem czy ją
kojarzysz? – popatrzył na mnie, a ja przytaknąłem. Mam z jej grupą zajęcia,
podobnie jak Max. – Wymyśliła sobie plan zemsty i wkręciła w niego Marinę.
- Shinley? Tą nieśmiałą dziewczynę? –
niedowierzałem. Marina to najbardziej nieśmiała i zamknięta w sobie dziewczyna
jaką znam. Nie wygląda na zbyt ufną.
- Tak, ona. Na szczęście wszystko się
wyjaśniło. – odpowiedział i rozsiadł się wygodniej.
- A o co Cię oskarżono? – spytałem
spokojnie. Schneider bywa strasznie wybuchowy, gdy ktoś zbytnio narusza jego
prywatność.
- O to, że ją wykorzystałem, bo nie
chciała przyjąć mojej propozycji. – odparł. – Ale nic takiego jej nie zrobiłem.
Nie szarpnąłem jej, nie krzyczałem na nią, a tym bardziej nie zrobiłem jej
tego. Za bardzo mi na niej zależy…
- Co? Zakochałeś się? – poderwałem się z
miejsca.
- Nie, nic z tych rzeczy. – zaprzeczył. -
Po prostu od kiedy ją poznałem wzbudziła moje zaufanie. A wczoraj… Czułem się
tak, jakbym mógł powiedzieć jej wszystko o sobie. Jest naprawdę inteligentna.
- I utalentowana. – dorzuciłem, siadając
z powrotem. - U mnie na egzaminie zagrała na skrzypcach.
- Fajnie. Chciałbym ja kiedyś usłyszeć. –
westchnął.
Chwilę później kelner przyniósł nam po
filiżance kawy i kawałku ciastka. Gdy znów zostaliśmy sami, wznowiliśmy
rozmowę. Trochę na temat uczelni, trochę
na temat muzyki i jeszcze trochę na inne luźne tematy.
Super rozdział. I wreszcie oczkami Rosska:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next.