«Maxwell»
Pierwszego wieczora po pracy urządziłem
imprezę. Wpadł Ross z rodzeństwem oraz kilka naszych kumpli. Alkohol lał się
litrami, jedzenie z lodówki znikało w ekspresowym tempie. Głośna muzyka
odbijała się echem po ścianach ogromnej piwnicy.
- Super impreza, Max! - Ryland, młodszy
brat Rossa, próbował przekrzyczeć hałas panujący w pomieszczeniu.
- Dzięki. Może jeszcze kieliszek? -
zaproponowałem, machając butelką w ręce.
- Pewnie. - odparł, siadając na sofę
ustawioną pod ścianą.
Nalałem wódki do kieliszków i usiadłem
obok Rylanda. Rozmawialiśmy na temat muzyki, imprez, dziewczyn. Było naprawdę
miło.
Miałem dzień wolny, więc rano udałem się
do rodziców. Oboje dyskutowali na temat mojego doktoratu. Uważają, że i tak nie
dorównam Kurtowi.
- Maxwell, nie możesz tyle imprezować. To
źle wpłynie na twój wizerunek. - odparł surowo ojciec.
- Nie imprezuję tak dużo jak myślisz. -
zaprzeczyłem.
Co prawda prowadzę szalone życie singla,
ale nie jestem taki za jakiego mnie mają. Często ludzie przesadzają z
ocenianiem na podstawie usłyszanych plotek.
- Tak, tak... A co to było wczoraj? -
spytał, a ja milczałem. - Ostra impreza z kumplami. - odpowiedział sam sobie.
- Daj mu spokój. Jest jeszcze młody. -
matka wtrąciła się do rozmowy.
- Młody? Ja w jego wieku to już
narzeczoną miałem. - tata nie dawał za wygraną. - Pracowałem w firmie swojego
ojca jako zastępca szefa. A Ty? Dopiero co doktorat robisz. A zawód? Muzyk?
Muzyk to nie zawód. - próbował mnie zdołować.
- Robię to co kocham. Czy to takie trudne
zaakceptować wybór dziecka? - wstałem od stołu. - Widocznie tak! - dodałem i
ruszyłem do drzwi, zostawiając rodzinę samą przy okropnym deserze przed
obiadem.
Nasze relacje już od kilku lat nie są
takie jak powinny. Popsuły się w dniu moich osiemnastych urodzin, gdy
wyprowadziłem się do swojego małego domku, kilka przecznic dalej.
Wróciłem do domu i zajrzałem do lodówki.
Na obiad pozostały mi tylko pierogi do odgrzania w mikrofali. Chyba trzeba
będzie udać się do sklepu...
Już teraz widać jakie są relacje Maxa z rodziną. Totalny brak akceptacji.
OdpowiedzUsuńTen blog zapowiada się fajnie. Spróbuję go polecać w kolejnych rozdziałach u mnie.
Pozdrawiam i czekam na next :)