wtorek, 13 września 2016

1.

«Maxwell»
Październik, czas iść na uczelnię. Dziś jako doktorant, prowadzący zajęcia z studentami, którzy chcą być licencjatami muzyki.
- Dzień dobry, pani profesor. - przywitałem się z tzw. opiekunem.
- Dzień dobry, panie Schneider. Dziś zajęcia w trzysta trzynaście. Pierwszy semestr, teoria, muzyka. - pani Aliei podała mi do ręki klucz i teczkę. - Miłego pierwszego dnia. - dodała.
Niechętnie udałem się na trzecie piętro do odpowiedniej sali, gdzie zostawiłem swoje rzeczy. Do zajęć było jeszcze pół godziny, więc zszedłem do palarni znajdującej się w piwnicy. Był tam także Ross, mój dobry kumpel. On, tak jak ja, jest na doktoratem na kierunku muzycznym, lecz prowadzi zajęcia praktyczne.
- Cześć stary. - poklepałem go przyjacielsko po plecach.
- Cześć. - odparł i zgasił papierosa, trzymanego w ręce.
- O której zaczynasz? - spytałem, zapalając swojego.
- O wpół do trzeciej z drugim rokiem. - odparł. - A Ty?
- O trzeciej z pierwszym. - odpowiedziałem, wypuszczając dym z ust.
- Współczuję. Słyszałem, że to w większości dziewczyny. - popatrzył w moją stronę z politowaniem.
- Nie będzie tak źle. Przynajmniej będą ładne widoki. - zaśmiałem się.
- I gorące propozycje? - dopytał, chichocząc pod nosem.
- Może... - zamyśliłem się. - Ale to nie najważniejsze. Trzeba przeżyć te lata do ukończenia doktoratu. A to nie będzie łatwe.
- Z tym masz rację. Bacznie nas obserwują, więc trzeba się pilnować. I to mocno pilnować. - stwierdził. - Idę na obiad. Zamówić też dla Ciebie? - skierował się do wyjścia.
- Pewnie. Zaraz przyjdę. - strzepnąłem popiół do popielniczki.
- Okay. Znajdziemy się jakoś. - poszedł, a ja wypaliłem papierosa do końca i również skierowałem się do uniwersyteckiej stołówki.

Po posiłku udałem się do swojej sali. Grupka studentów czekała już pod drzwiami.
- Dzień dobry. Zapraszam. - wszedłem do sali pierwszy i zaprosiłem 'uczniów'.
Odczekałem aż wszyscy zajmą miejsca i zacząłem prowadzić zajęcia. Najpierw krótko odpowiedziałem o sobie i zajęciach, a następnie poprosiłem o przedstawienie się. Dopytałem czy ktoś miał już styczność z muzyką, co studiowali wcześniej itd. Czas przeznaczony na nasz wykład minął szybciej niż myślałem. Później miałem jeszcze dwie grupy i mogłem wrócić do domu. Pierwszy dzień był nawet znośny.

----------------------------
Witajcie serdecznie!
Nowy blog - tym razem z Maxwellem w roli głównej.
Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej - historia nie jest zbyt długa.
A jeśli ktoś bardzo lubi Maxa - zapraszam na 'Tomorrow always happen too soon...', gdzie również się pojawia.
Pozdrowionka i do napisania <3

1 komentarz:

  1. Nowy blog z Maxem...
    Już mi się buzia cieszy :)
    Max i Ross to tak jak ja i Justyna. Tyle, że nie ten wydział i nasze decyzje uległy zmianie...
    Będę czytać.
    Pozdrawiam i czekam na next.
    Jeszcze jedna uwaga: Nie wiem jak z komputera, ale w telefonie tło kończy się po drugim zdaniu tekstu. Potem jest całe białe i nic nie widać. Musiałam zaznaczać sobie, żeby przeczytać. Zerknij czy da radę coś zrobić.
    :* :* :*

    OdpowiedzUsuń