wtorek, 6 grudnia 2016

13.

«Marina»
Nadszedł wieczór. Długo się wahałam czy iść do Maxwella, ale ostatecznie się zdecydowałam. Wybrałam wygodne ciuchy i udałam się do jego domu.
- Marina! - uściskał mnie na powitanie. - Myślałem, że nie przyjdziesz. - dodał.
- Ale jestem. Nie chciałam Cię zawieść. - odparłam i weszłam do piwnicy.
Zjęłam miejsce w pobliżu DJ-a. Młody chłopak, prawdopodobnie Ryland, uśmiechał się do mnie i zagadywał.
- Podobno Ty też lubisz muzykę... Może nagramy kiedyś wspólny kawałek? - zaproponował.
- No wiesz... Lubię muzykę, ale sława nie jest dla mnie. - odpowiedziałam.
- Szkoda... - mruknął pod nosem.
- Marino, chcę Ci kogoś przedstawić. - Max przyszedł do nas z wysokim blondynem.
- Ale my się znamy. Dobry wieczór, panie Lynch. - posłałam Rossowi promienny uśmiech.
- Mówiłem o tym Maxowi, ale chyba nie załapał. - Ross przysiadł się obok.
Wymieniłam z nim kilka zdań, a później poszłam na parkiet z Schneiderem. Przetańczyliśmy z trzy utwory i podeszliśmy do barku po alkohol.
- Marina... - zaczął i spojrzał mi prosto w oczy. - Chciałbym Ci coś wyznać. Możemy? - wskazał na wyjście.
- Możemy. - chwyciłam co za dłoń i ruszyliśmy do ogrodu, gdzie usiedliśmy na drewnianej huśtawce.
Gwiazdy świeciły nad naszymi głowami, a chłodne lutowe powietrze drażniło moje policzki.
- To trudna sprawa... - zamrugał kilka razy oczami. Pewnie by odpędzić łzy. - Nie wiem, czy chcesz słuchać o mojej przeszłości...
- Chcę. Jeśli dzięki temu poczujesz się lepiej... - chwyciłam jego dłoń, a on spojrzał mi głęboko w oczy.
Poczułam się wyjątkowo. Nie znał mnie zbyt dobrze, gdyż byłam tylko jedną z jego studentek, a tak mi zaufał...

1 komentarz:

  1. Ciekawe co trudnego wydarzyło się w przeszłości Maxa...
    Po raz pierwszy tak niecierpliwie czekam na kontynuację na tym blogu.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń